W obliczu postępującego NWO ludzie szukają niekonwencjonalnych rozwiązań.

Nasza cywilizacja już od dłuższego czasu stacza się w stronę coraz większego wynaturzenia. Operacja „kowid” rozhuśtała ten  proces do niebotycznych prędkości. Na własnej skórze, szczególnie w dużych miastach, możemy doświadczyć jak „postępowe” teorie społeczne przekuwane są w codzienność. Maski, dystans społeczny, zdalna praca – uwiera to człowieka i sprawia, że relacje społeczne stają się coraz mniej atrakcyjne. Ten cały pęd do utrudniania nam życia ani myśli zahamować i z wyjątkiem paru enklaw, wszyscy poddawani są podobnej obróbce. Młyny Nowego Porządku Świata mielą i – nie oszukujmy się – będą mleć dalej nie zważając na nasze internetowe utyskiwania. Kierunek zmian znamy: maksymalna kontrola; tempo ich wprowadzania: może być różne w zależności od etapu. Kiedy człowiek już się z tą wizją oswoi (a czasu było dość, już minął rok od pierwszego „lockdownu”), to nabiera pewnego dystansu i nawet szuka jakiś kreatywnych rozwiązań.

Tak też i ja po raz kolejny przekonując się o bezdenności internetowych zasobów, natrafiłem na temat, który może być użyteczny w obecnej sytuacji.  Mowa o tzw. samowystarczalnym trybie życia (tłumaczę z angielskiego, więc może nie brzmi to najlepiej). Chodzi o zamieszkanie w domu z własnym zaopatrzeniem w wodę i energię elektryczną, bez podłączenia do centralnych sieci, który ulokowany będzie poza zwartą zabudową. Idea jest taka, żeby jak najrzadziej korzystać z zewnętrznych źródeł zaopatrzenia, dotyczy to również własnej produkcji żywności. Wbrew pozorom ten tryb życia nie jest zupełnie zapomniany w naszych czasach. Nie mówię tu o ludziach biednych, żyjących w cywilizacyjnym zacofaniu, ale takich, którzy z własnego wyboru zdecydowali się na „ucieczkę od cywilizacji”. Na YT znaleźć można mnóstwo przykładów realizacji tej idei w praktyce. Filmy, w których ludzie opisują swoje doświadczenia z życiem na odludziu cieszą się dużą popularnością – często mają po kilka milionów(!) wyświetleń. To zainteresowanie nie narodziło się wraz z „pandemią”. Już wcześniej ludzie orientowali się, że jeśli trochę „zwolnić” swoje życie, to może ono być bardziej satysfakcjonujące. Operacja pandemiczna nadała temu ruchowi nową prędkość i dała mu jeszcze mocniejsze argumenty. U nas, na razie, takiego nutu nie ma, chyba żeby podpiąć pod niego niedawno zmarłego Adolfa Kudlinskiego i preppersów – można by to uznać za jakiś zalążek. Jednak ogólnie rzecz biorąc niezależny tryb życia jest domeną zachodu, przede wszystkim Stanów Zjednoczonych. Tam spektrum poglądów na życie jest bardziej zróżnicowane, a idee wolności i niezależności wciąż stoją wysoko w hierarchii wartości. Dlatego dostępne w Internecie przykłady są zaczerpnięte głównie z tamtych stron.


Warto zaznaczyć, że nurt samowystarczalnego trybu życia dotyczy przede wszystkim prowadzenia gospodarstwa domowego, a nie pracy zarobkowej poszczególnych członków rodziny. Niekoniecznie trzeba pracować w domu, żeby żyć samowystarczalnie. Nie to jest esencją tego ruchu. Zasadniczym założeniem jest dom off-grid, czyli bez podłączenia do centralnych sieci. Trzeba tak się urządzić, żeby dostęp do tych sieci nie był dla nas konieczny. Ponadto w tego rodzaju gospodarstwach ludzie najczęściej prowadzą jakąś przydomową uprawę, aby jeszcze bardziej się uniezależnić. Cały ten ruch dotyczy rozwiązań budowlanych dla domu, jego wyposażenia i zagospodarowania działki, a nie pracy czy wolnego czasu mieszkańców – tu jest pełna dowolność. Najważniejsze żeby nasz dom nie był zdany na łaskę i niełaskę zewnętrznego zaopatrzenia, a jego utrzymanie było, na ile się da, bezkosztowe.

Jak to wygląda w praktyce? Podstawową kwestią jest zaopatrzenie w energię elektryczną. Na pewno trzeba się nastawić na to, że żyjąc samowystarczalnie, nie można zużywać tyle prądu, co normalnie. Praktycznie zawsze źródłem energii będą panele słoneczne plus ewentualnie agregat. Zimą wydajność takiego układu jest mocno ograniczona, niemniej jednak ludzie sobie z tym jakoś radzą i są w stanie wyprodukować wystarczającą ilość prądu, nawet przy ciągłej pracy zdalnej na komputerze. Jeśli przed inwestycją dobrze wykalkulujesię przewidywany uzysk energii i jej zużycie, to potem nie powinno być niespodzianek. Zaopatrzenie w wodę odbywa się z własnej studni lub deszczówką. Ścieki zagospodarowywane są w obrębie działki. Ogrzewanie najczęściej realizuje się przez piecyki opalane drewnem, czasem też węglem lub peletem. Z kolei do przygotowywania posiłków najwygodniejszym jest wykorzystanie gazu z butli. Ten gaz i ewentualnie opał (jeśli nie wykorzystujemy drzew z naszej działki), to jedyne media, które musimy pozyskać z zewnątrz. Nie ma żadnych przeszkód, żeby zgromadzić na działce ich półroczny czy całoroczny zapas.

Osobną kwestią jest własna produkcja żywności. To zagadnienie nie mieści się w ścisłej definicji domu off-grid, jednak ludzie chcący żyć niezależnie, najczęściej w jakiejś formie ten postulat realizują. Przydomowa uprawa warzyw, krzewów i drzew owocowych – to najpopularniejsze rozwiązania. Zebrane płody, przy odpowiednim przechowywaniu, są w stanie zachować zdatność do spożycia przez kilka miesięcy. Jest też opcja uprawy całorocznej, jeśli obuduje się grządki szklarnią. Ze zwierząt hodowlanych najczęściej można spotkać kury, kaczki lub krówkę – dla świeżego mleka. Oczywiście przy tak zróżnicowanym gospodarstwie potrzebna jest osoba, która będzie się zajmować jego obsługą. Jest to konkretna, codzienna praca, zupełnie jak na wsi. Im więcej chcemy produkować, tym więcej trzeba włożyć pracy – tak to działa wszędzie. Własna żywność łączy w sobie trzy korzyści: uniezależnienie się od sklepowych dostaw, ograniczenie wydatków i możliwość zdrowego odżywiania. Niewątpliwie są to istotne zalety, choć osiągane kosztem czasu i pracy.

Opisany przeze mnie samowystarczalny styl życia przypomina życie na wsi z dawnych czasów, kiedy człowiek musiał sam zorganizować sobie byt i większość potrzebnych usług, bez oglądania się na lokalną władzę i spółdzielnie. Jest to w tym sensie pewna degradacja, cofnięcie się w cywilizacyjnym rozwoju. Społeczna organizacja życia, sama w sobie, jest dobra i pożyteczna – normalnie ułatwia życie i mało kto chciałby z niej zrezygnować, jednak wobec degeneracji tej idei na naszych oczach, wiele osób porzuca zdobycze społeczeństwa zorganizowanego i ucieka w niezależność. Można zobrazować to tak: Na zdrowym ciele naszej cywilizacji wyrósł złośliwy wrzód, ale żeby go wyciąć, trzeba przy okazji usunąć jakąś część zdrowej tkanki naszej cywilizacji. Dlatego pozbycie się gangreny chorych układów społecznych wiąże się z  ucięciem części prawdziwych osiągnięć z ostatnich dziesięcioleci, które ułatwiały nam życie. Nie jest to jednak dosłowny powrót do wiejskiego życia początków XX w. Zasadniczą różnicą jest to, że obecnie, dzięki technice człowiek nie jest przywiązany do własnej działki. Można być informatykiem i żyć samowystarczalnie, dyrektorem czy budowlańcem codziennie dojeżdżającym do miejsca pracy, nie ma to znaczenia. Jak długo twój dom funkcjonuje bez podłączenia do mediów miejskich i jesteś w stanie sam się wyżywić,  jesteś niezależny. Pracę zawsze można zmienić, mogą cię z niej wyrzucić, ale twój dom będzie stał i będzie zdatny do zamieszkania bez względu na wszystko. Jest to duży komfort, szczególnie w obecnych czasach. Cokolwiek by się nie działo, człowiek ma grunt pod nogami.

Uważam, że tego typu samowystarczalne domostwa stanowią przyszłość budownictwa mieszkaniowego, przynajmniej w najbliższym czasie. Nie mówię tego w kontekście ogólnej liczby stawianych budynków, chodzi mi raczej o wzrost popularności tej idei wśród myślących niezależnie ludzi (których jest mniejszość). W Ameryce już ten trend widać, być może przyjdzie on też do nas, chociaż z tego co słyszę, to na razie Polacy są bardziej skłonni do ewakuowania się z kraju. Ważnym motywatorem do wyboru życia off-grid jest zauważalne dążenie władz do osiągnięcia maksymalnej kontroli nad obywatelem. Nie wierzę, żeby władze cofnęły się przed wykorzystaniem firm energetycznych czy zakładów wodociągowych w celu sterowania społeczeństwem. Na pewno znajdą jakiś sposób, żeby przez ograniczanie zaopatrzenia (w tym żywnościowego), manipulować i kontrolować ludzi. Wymknięcie się z tej zastawionej na nas pułapki jest najpoważniejszym argumentem przemawiającym za niezależnym stylem życia. Bo przecież może zdarzyć się tak, że kto się w tej pułapce zatrzaśnie, nie będzie już wolnym człowiekiem.

Z Bogiem!  

https://www.youtube.com/watch?v=qyJb1rezXxw&t=27s
https://www.youtube.com/watch?v=J94TqEEPp1I&t=446s